Anabella – Rozdział CXXXII
– Czyli jednak nie chodziło mu o Lodzię? – upewnił się Majk, stawiając na biurku talerz zupy przyniesiony z kuchni. – O, proszę… tu jest łyżka. Jesteś tego pewna?
– Czyli jednak nie chodziło mu o Lodzię? – upewnił się Majk, stawiając na biurku talerz zupy przyniesiony z kuchni. – O, proszę… tu jest łyżka. Jesteś tego pewna?
– Proszę mi wybaczyć te niedogodności, pani Izo – powiedział Krawczyk, kiedy po zakończeniu interwencji zespołu obsługi Iza z powrotem zajęła swoje miejsce na krześle i z przyjemnością zanurzyła usta w świeżej kawie. – Niestety mój stan zdrowia ma swoje wymagania.
Nawigacja zamontowana na przedniej szybie peugeota wskazywała Izie, że znajduje się już niedaleko celu.
Kiedy Iza i Pablo wyszli do ogrodu, dość mocno już podchmielone towarzystwo, które, zażywszy wieczornych przechadzek po okolicy, zebrało się na nowo, by kontynuować rozmowy przy piwie, powitało ich gromkim okrzykiem radości.