Anabella – Rozdział CLXXIV
Listopadowe pejzaże przewijające się w szybkim tempie za oknem pędzącego pociągu tonęły w promieniach zachodzącego powoli słońca, mimo że minęła dopiero piętnasta.
Listopadowe pejzaże przewijające się w szybkim tempie za oknem pędzącego pociągu tonęły w promieniach zachodzącego powoli słońca, mimo że minęła dopiero piętnasta.
– To jest świetny pomysł, Iza! – przyznała z entuzjazmem Amelia, wysłuchawszy relacji ze spotkania z Beatą. – Jak najbardziej może do nas dzwonić, zaraz uprzedzę Robcia i… wiesz co? Najlepiej będzie, jak spotkamy się na żywo, obie mogą wpaść do nas, usiądziemy sobie przy herbatce i pogadamy. Nie wiesz, kiedy będą w Suchej?
– A teraz zamknij oczy – zażądała Klaudia, sięgając do leżącej na blacie kosmetyczki. – I nie ruszaj się przez moment, żebym ci nie obsypała pudrem bluzki. Okej… cierpliwości, jeszcze pół minutki… już!… Dobra, możesz patrzeć.
Po godzinie szesnastej kadra Anabelli uległa częściowej zmianie – na barze Kamilę zastąpiła Wiktoria, której asystowała wciąż przyuczająca się do roli barmanki Iwona, zaś do grona pracujących przy obsłudze stolików kelnerek dołączyły Ola i Lidia.
– Zuzanko, przejmij za mnie B3, dobrze? – rzuciła pośpiesznie Iza, zatrzymawszy w przelocie przez salę młodszą koleżankę. – Muszę zajrzeć na chwilę do Antka.