Anabella – Rozdział CLXXXV
– Iza, powiedz mi, co z Martusią? – zapytała konspiracyjnie Lodzia, kiedy obie wyszły z sali i zatrzymały się przy schodach. – Udało ci się jakoś załatwić tę sprawę?
– Iza, powiedz mi, co z Martusią? – zapytała konspiracyjnie Lodzia, kiedy obie wyszły z sali i zatrzymały się przy schodach. – Udało ci się jakoś załatwić tę sprawę?
– Iza, tort gotowy do załadunku! – zameldowała wesoło Dorota. – Jak jest gdzieś szef, to powiedz mu, żeby podrzucił nam tego fanta, co? Zaraz musimy to zamknąć i wstawić do lodówki, nie może tak stać w gorącym.
Zmierzając do pracy, Iza odebrała sms od Majka. Iza, zgłaszam nieobecność, wypadło mi coś ważnego. Dopilnujesz chłopaków przy montażu ledów? Postaram się dotrzeć do firmy przed zamknięciem i zdążyć na próbę światła.
Przez okna kościoła, w którym właśnie skończyła się poranna msza, dopiero teraz zaczynały przenikać pierwsze lumeny światła, a i ono było słabe, dzień bowiem zapowiadał się pochmurnie.
Kiedy Iza przecknęła się z najgłębszego snu, odniosła wrażenie, jakby jej świadomość wyłaniała się stopniowo z gęstej szarej mgły. Pierwszym impulsem, jaki do niej dotarł, było uczucie ciepła bijącego z innego źródła niż jej własne ciało, to zaś tak ją zaskoczyło i zaniepokoiło, że odruchowo poderwała głowę, siłą rozklejając zaspane powieki.