Anabella – Rozdział CLVI
„Ewidentnie nadal coś mi leży na żołądku” – myślała smętnie Iza, zmierzając mokrym chodnikiem w stronę Zamkowej z przerzuconą przez ramię torbą, w której niosła ubrania na zmianę.
„Ewidentnie nadal coś mi leży na żołądku” – myślała smętnie Iza, zmierzając mokrym chodnikiem w stronę Zamkowej z przerzuconą przez ramię torbą, w której niosła ubrania na zmianę.
– Tak jak mówi Iza, mamy szefowi do zaproponowania trzy pomysły – powiedziała Klaudia, rozpościerając na biurku zarysowane na kolorowo arkusze papieru, nad którym wszyscy zebrani w gabinecie natychmiast pochylili się z zaciekawieniem.
Kolejne dni mijały Izie jak w pędzącym pociągu, a raczej w kilku, gdzie w trakcie dniówki trzeba było w biegu przeskakiwać z jednego na drugi, dbając o to, by po drodze się nie wykoleić.
„Niezły dowcip, pani Ziutko” – myślała z humorem Iza, zagłębiając zmęczoną, ciężką od wypitego wina głowę w poduszkę i z rozkoszą przymykając oczy.
– Dobra, dziewczyny, przynajmniej jedno jest pewne – stwierdziła wesoło Ola, wskazując na niski stolik kawowy ustawiony na środku pokoju, na którego szklanym blacie pyszniło się siedem butelek najróżniejszych rodzajów wina. – Do północy alkoholu na pewno nam nie zabraknie!
– Iza, ktoś do ciebie! – rzuciła Kamila, wskazując na młodego mężczyznę ze złotym łańcuchem na szyi, który czekał pod ścianą dokładnie w tym samym miejscu co dwa tygodnie wcześniej.
„Wygląda to naprawdę nieźle” – myślała Iza, zmierzając na uczelnię ulicą tonącą w brzasku poranka, wciąż przepełniona wspomnieniami wczorajszej wizyty w nowym lokalu na Czechowie.
Uczelniane korytarze, napełnione gwarem w pierwszy dzień nowego roku akademickiego, wydały się dziś Izie jakimś innym światem, odległym o miliony lat świetlnych od tego, który opuściła przed wakacjami.
– Aż tyle ci tego dał? – zdziwił się pochylony nad otwartym bagażnikiem peugeota Majk, ostrożnie przekładając butelki z winem do przywiezionej z Anabelli brezentowej torby.
– Dobrze, pani Izabello – podjął Krawczyk, kiedy z powrotem zasiedli w sypialni po zmianie materaca i rekonfiguracji poduszek na jego łóżku. – Do obiadu mamy jeszcze ponad pół godziny, więc, nie tracąc już czasu, chciałbym wrócić do tamtego tematu… tego, na którym zakończyliśmy nasze poprzednie spotkanie. Bo mam nadzieję, że pamięta pani, o czym, czy też raczej o kim rozmawialiśmy, prawda? – zerknął na nią znacząco.